To, że zaczęliśmy od porannej modlitwy i śniadania - jak zwykle.
Ruszyliśmy w drogę do Braci Albertynów. Po drodze wizyta w pustelni Brata Alberta, dalej lekkie przecieranie szlaku do klasztoru. Tam w kaplicy wspólna Eucharystia (oczywiście jak zawsze z homilią). Podział na dwie grupy: jedna szybszy powrót, druga - hard - ostre przecieranie czarnego szlaku i dojście do schroniska na Polanie Kalatówki.
W "Maleńkiej" konferencja: "Czy wiem jaka jest moja najcenniejsza perła i czy jej poszukuję".
Kolejny punkt - wyjazd do Witowa na stok, gdzie szkołę narciarską prowadzi sama Jagna Marczułajtis. Stok wyśmienity, fajnie przygotowany, nic zatem dziwnego, że jazda bajeczna. To nasze dzisiejsze miejse białej radości: http://www.witow-ski.pl/ - sami zobaczcie jak tam jest.
Powrót późny, ale bez taryfy ulgowej: wspólne spotkanie, modlitwa i dopiero potem upragnione "dobrej nocy".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz